- Nie mam pojęcia, wszystko powinno się już unormować- kolejne szeptanie, nie potrafiłem rozróżnić głosów. Coś było nie tak. Próbowałem się poruszyć, całe ciało bolało mnie niemiłosiernie. Otworzyłem oczy i oślepiło mnie jasne światło.
- Rebekah, Elijah- zawołałem.- Jesteście tutaj?
- Niklaus, nareszcie się obudziłeś- zobaczyłem przed sobą zatroskaną twarz mojego brata. Spojrzałem w drugą stronę i natychmiast pojawiła się również Rebekah.
- Co się stało?- zapytałem, nie miałem pojęcia co się ze mną działo, ale czułem się dziwnie.- Dlaczego wyglądacie jakby ktoś umarł?
- Nik, co pamiętasz jako ostatnie?- zapytała Rebekah.
- No nie wiem...- zastanowiłem się chwilę.- Poszedłem z lekarstwem do Silasa, ale on powiedział, że ono go nie interesuje, że on chce Katherine i Tatię. Wbił mi kołek z Białego Dębu w plecy i wtedy...Caroline... Właśnie powiedźcie mi czy nic jej nie jest?- zapytałem, przypominając sobie o blondynce.
- Nawet o niej nie wspominaj!- zdenerwowała się moja siostra.- Gdyby nie była taka głupia, nie znalazłbyś się w obecnej sytuacji!
- Rebekah, natychmiast się uspokój!- próbował ją uciszyć Elijah.- Niklaus, dopiero co się obudził, nie możemy zasypywać go tysiącami informacji.
- Powiecie mi wreszcie o co wam chodzi?- zapytałem zdenerwowany.
- Klaus, dziewczyna czuła się w obowiązku ratować ci życie- zaczął Elijah.- Gdyby znalazła jakieś inne rozwiązanie na pewno by je wybrała. Pamiętaj, że obydwoje byliście w kiepskim stanie, a ty dodatkowo byłeś na granicy śmierci, dlatego podała ci lekarstwo- zakończył.
- Co zrobiła!?- zapytałem nie do końca rozumiejąc.- Czy wy właśnie próbujecie mi powiedzieć, że zostałem zamieniony w człowieka?- zapadła pełna napięcia cisza.
***
Kilka dni później:
- Niklaus, natychmiast przestań!- wrzasnął, przerywając moje demolowanie salonu.- Twoje wyładowywanie się na meblach nic nie zmieni w tej sytuacji.
- Zamknij się!- byłem wściekły, rozżalony i tak niewyobrażalnie bezbronny.- To nie ty stałeś się nic nieznaczącym robakiem, na którego, jeżeli tylko opuści dom, rzuci się stado jego wrogów żeby z lubością patrzeć jak rozszarpują go na strzępy- opadłem na fotel.
- Bracie, rozumiem że jesteś teraz zły na cały świat, ale pamiętaj, że masz rodzinę i my na pewno nie pozwolimy cie skrzywdzić- spojrzałem na niego wściekle.- Wiem, wiem, nie chcesz być od nikogo zależnym, ale żeby poprawić twój wisielczy humor powiem, że już wszyscy pracują nad przywróceniem ci nieśmiertelności.
- Jakoś nie widać efektów- powiedziałem.- Co będzie jeżeli nie znajdziemy sposobu?
- Przestań, wreszcie roztaczać takie czarne wizję- odpowiedział.- Ktoś przyszedł dotrzymać ci towarzystwa kiedy my będziemy załatwiać wszystkie sprawy, jednak obiecaj, że będziesz grzeczny.
- Kolejna niańka, nie mam najlepszego nastroju- odparłem, Elijah spiorunował mnie wzrokiem.- Dobrze, będę dżentelmenem. Kto będzie mnie pilnował?
W tym samym momencie do salonu weszła blond włosa wampirzyca.
- Cześć, Klaus- powiedziała nieśmiało.
- Elijah, ty chyba sobie żartujesz!- czy oni wszyscy postradali rozum.- Ona ma siedzieć tutaj ze mną, skoro ta sytuacja jest jej winą?
- Pamiętaj co obiecałeś- upomniał mnie Elijah.- Zostawiam waszą dwójkę samych w nadziei, że nie narobisz żadnych głupot Niklaus- bez większych ceregieli opuścił dom.
***
- Zamierzasz udawać, że w ogóle nie istnieje?- zapytała Caroline, po godzinie jaką spędziliśmy w milczeniu.- Nie powiem zachowujesz się bardzo dojrzale- najwyraźniej chciała mnie sprowokować.
- Jak twoim zdaniem powinienem się zachować w stosunku do osoby, która zrujnowała mi życie?- zapytałem spokojnie.- Może mam ci podziękować?
- Nie oczekuje, że okażesz wdzięczność- odparła.- Jednak może chociaż porozmawiamy?- milczałem.- Dobrze to pozwól, że ja ci coś powiem- pokiwałem głową.- Nie chciałam dać ci umrzeć, wiesz w jakim byłam stanie, a jedynym sposobem na uratowanie ci życia było podanie lekarstwa- nabrała głęboko powietrza.- Wiem, że mnie teraz nienawidzisz, ale gdybym miała dokonać wyboru jeszcze raz to decyzja byłabym taka sama- zakończyła.
- Zapomniałem, że gdybym umarł ty i reszta bandy poszła by do piekła razem ze mną- powiedziałem uszczypliwie.- Najlepszym sposobem na unieszkodliwienie mnie była zamiana w człowieka.
- Może ty jesteś takim okrutnikiem- odpowiedziała.- Ja nie jestem samolubem i wcale nie zależy mi na twojej śmierci- dodała.- Skończmy już z tym obwinianiem się wzajemnie i powiedz wreszcie o co w tym wszystkim ci tak naprawdę chodzi?- zapytała nieoczekiwanie.
- O co ci chodzi?- czego ona właściwie oczekuje.
- Klaus, sam podziwiałeś mnie za to, że potrafię zauważyć w ludziach ich najskrytsze cechy- odparła.- Powiedz mi co tak skrzętnie ukrywasz przed wszystkimi- poprosiła.- Wiem, że to dla ciebie w pewnym sensie kolejna nowa sytuacja, ale postaram się ci pomóc.
- Nic o mnie nie wiesz!- nagle ogarnęłam mnie złość.- Idź do diabła i daj mi spokój!- w tej chwili zaskoczyła mnie chyba najbardziej, podeszła i chwyciła mnie za rękę.- Co robisz?
- Staram się pomóc- odpowiedziała po prostu.- No dalej wygadaj się.
- Niech cie szlak, Caroline Forbes- pierwszy raz się uśmiechnęła.- Jestem przerażony, zbliża się pełnia a ja od niedawna znów jestem tylko zwykłym wilkołakiem- nawet nie chciałem o tym myśleć.- Przemienię się i po raz kolejny będzie cholernie bolało. Nawet nie jesteś sobie w stanie tego wyobrazić. No dalej idź i powiedz innym, że Niklaus Mikaelson, ta straszna Pierwotna Hybryda jest zwykłym tchórzem.
- Rozumiem- nawet nie zwróciła uwagi na wypowiedziane przeze mnie ostatnie zdanie, zapadła cisza.- Będę przy tobie jeżeli tego potrzebujesz.
- TY?- zapytałem- Dlaczego?
- Uważam, że nikt nie powinien byś sam w takim krytycznym momencie- odpowiedziała.- Dopilnuje żebyś był bezpieczny i nie zrobił nikomu krzywdy.
- Dziękuje- przytuliłem się do niej, ku mojemu zaskoczeniu nie odepchnęła mnie.
- O co ci chodzi?- czego ona właściwie oczekuje.
- Klaus, sam podziwiałeś mnie za to, że potrafię zauważyć w ludziach ich najskrytsze cechy- odparła.- Powiedz mi co tak skrzętnie ukrywasz przed wszystkimi- poprosiła.- Wiem, że to dla ciebie w pewnym sensie kolejna nowa sytuacja, ale postaram się ci pomóc.
- Nic o mnie nie wiesz!- nagle ogarnęłam mnie złość.- Idź do diabła i daj mi spokój!- w tej chwili zaskoczyła mnie chyba najbardziej, podeszła i chwyciła mnie za rękę.- Co robisz?
- Staram się pomóc- odpowiedziała po prostu.- No dalej wygadaj się.
- Niech cie szlak, Caroline Forbes- pierwszy raz się uśmiechnęła.- Jestem przerażony, zbliża się pełnia a ja od niedawna znów jestem tylko zwykłym wilkołakiem- nawet nie chciałem o tym myśleć.- Przemienię się i po raz kolejny będzie cholernie bolało. Nawet nie jesteś sobie w stanie tego wyobrazić. No dalej idź i powiedz innym, że Niklaus Mikaelson, ta straszna Pierwotna Hybryda jest zwykłym tchórzem.
- Rozumiem- nawet nie zwróciła uwagi na wypowiedziane przeze mnie ostatnie zdanie, zapadła cisza.- Będę przy tobie jeżeli tego potrzebujesz.
- TY?- zapytałem- Dlaczego?
- Uważam, że nikt nie powinien byś sam w takim krytycznym momencie- odpowiedziała.- Dopilnuje żebyś był bezpieczny i nie zrobił nikomu krzywdy.
- Dziękuje- przytuliłem się do niej, ku mojemu zaskoczeniu nie odepchnęła mnie.