sobota, 12 kwietnia 2014

Epilog

Niklaus Mikaelson
Zmarł w dwutysięcznym czternastym roku
Always and Forever 

Staliśmy w strugach deszczu, przyglądając się nagrobkowi. Nie wiedziałam czy cokolwiek powiedzieć, czy dać szanse Elijah'y na zebranie wszystkich emocji. Jednak wyręczyła nas Bonnie. Wyszła przed nasz tłumek i zaczerpnęła powietrza. 
- Wiem, że nic nie jest w stanie ukoić ból waszej rodziny- zaczęła.- Jadnak może poczujecie się lepiej, kiedy wam powiem, że Klausowi udało się przejść na drugą stronę- wszyscy słuchaliśmy z uwagą.- Był spokojny i kazał przekazać, że was wszystkich kocha.
Rebekah rozpłakała się jeszcze bardziej, podpierając się na ramieniu Stefana, Bonnie podeszła do Kola i uściskała go serdecznie, nawet Elena miała łzy w oczach, a Damon wstrzymał się przed kąśliwymi komentarzami. Natomiast ja przytuliłam się do Elijah'y, który stał najbardziej na uboczu z kamienną twarzą. Nie minęło kolejnych dziesięć minut, a wszyscy się rozeszli. Tylko najstarszy Pierwotny ani myślał ruszyć się z zajmowanego miejsca.
- Zawiodłem Niklausa- powiedział po chwili.- Zawiodłem ich wszystkich- dodał spoglądając za oddalającymi się sylwetkami swoich bliskich.
- Ty naprawdę w to wierzysz?- zapytałam.- Elijah, jesteś najwspanialszym wampirem jakiego znam, cudowny z ciebie brat, zastanawiam się czy na świecie znalazłoby się wiele osób równie oddanych rodzinie co ty- powiedziałam z przekonaniem.
- Dziękuje ci, Caroline- powiedział.- Ciesze się, że Klaus mógł spędzić z tobą trochę czasu, wiem że był bardzo szczęśliwy- poczułam łzy w oczach.- Proszę- wyciągnął do pnie kopertę.- Jest zaadresowany do Ciebie- chwyciłam za list.- Myślę, że powinnaś go przeczytać w samotności, zostawię cie samą- pocałowałam go w policzek i pożegnaliśmy się.

***

Czułam się okropnie przytłoczona wszystkimi zdarzeniami. Nie wiedziałam czy to odpowiedni moment na czytanie ostatniej wypowiedzi Klausa. Przysiadłam jednak, przy jego grobie i drżącymi rękami wyciągnęłam lis. Wzięłam głębszy oddech i zaczęłam czytać.

Droga Caroline,

Zupełnie nie wiem, od czego zaczynać ten list. Całkowicie zapomniałem jak to się robi. Może na początek, powiem zwyczajne dziękuje. Wiem co wszyscy przede mną ukrywają, wiem że umrę. Czuje to, ale chce jeszcze trzymać się nadziei, jednocześnie zdaje sobie sprawę, że jeżeli czytasz ten list to mnie już nie ma. Jednak nie chce się nad sobą użalać. Ostatnie dwa miesiące były najlepszymi miesiącami, jakie w życiu dane mi było mieć. Nie mówię tutaj tylko o ludzkim życiu, ale również wampirzym i za nie właśnie dziękuje. Właśnie ten nasz wspólnie spędzony czas, uświadomił mi kim jestem, a właściwie kim byłem. Przez wszystkie wieki, zachowywałem się jak rasowy sukinsyn. Przed oczami mam twarze wszystkich ludzi, których zabiłem, ale nie tylko ich, również masy wampirów, wilkołaków, czarownic, wszystkich, którzy byli zdolni mi się przeciwstawić.  Lubowałem się w budzeniu w nim lęku i myślałem, że to zapewni mi ich oddanie. Myliłem się, i właśnie ty mi to uświadomiłaś. Mała blondynka, która nie dorastała mi do pięt, potrafiła spojrzeć mi w oczy i zmieszać z błotem. Początkowo uważałem to za śmieszne, jednak później zacząłem darzyć cie szacunkiem, ponieważ tylko takie wampiry są w stanie mi zaimponować. Wtedy jednak odpychałem od siebie wszystkie te uczucia, dopiero powrót do bycia człowiekiem, pozwolił mi zobaczyć ciebie i siebie innymi oczami, oczami innych. Pewnie zanudziłem cie już na śmierć? Wiem, że te kilka zdań mojej pokory w obecnej sytuacji nie zmieni już nic, więc zacznę się teraz streszczać.
W ostatnim czasie podkreślałaś naszą przyjaźń. Czy nadal mogę uważać się za twojego przyjaciela? Mam szczerą nadzieje, że tak. Chciałbym cie o coś poprosić, po przyjacielsku. Mogłabyś pomóc Elijah'y, wesprzeć go w tym trudnym, dla niego czasie. Wiem, że Kol, Rebekah, a nawet Finn mają kogoś kto im pomoże, ale on zawsze jest sam. Znam go dobrze i wiem, że teraz się obwinia, zawsze obwiniał siebie za wszystkie nasze niepowodzenia, a to przecież nie jego wina. Tak uważam, że to co mnie spotkało to tylko moja zasługa. Moje rodzeństwo nie zasłużyło na to żeby nawet po mojej śmierć, zawracać sobie głowy, moją osobą, więc jeżeli możesz pomóż mojemu bratu w dojściu do równowagi, a później rozejdźcie się wszyscy we własnych kierunkach. Mam nadzieję, że będziesz wspominała naszą podróż jako wspaniały początek swojego wiecznego życia, ponieważ ja uważam ją za najcudowniejszy koniec mojego. Życzę ci niewyobrażalnego szczęścia.

Twój najbardziej oddany przyjaciel Klaus.

Skończyłam czytać i sama nie wiedziałam co zrobić. Popieprzony łajdak, nawet po śmierci musi doprowadzać mnie do łez.
- Nienawidzę cie wiesz!- wrzasnęłam, uderzając w biały marmur.- Masz szczęście, że już nie żyjesz, bo sama bym ci pomogła w wybraniu się na tamten świat!- byłam zła. Na niego za to, że wreszcie wszystko zrozumiał, na siebie za to, że mnie to w ogóle obchodzi. Wiedział, wiedział, że odchodzi. Dlaczego nie chciał o tym porozmawiać? Nagle sobie przypomniałam.

- Popatrz, Caroline- powiedział Klaus.- Czy zachody słońca w Nowym Orleanie nie są piękniejsze, niż te nad Mystic Falls?- przytaknęłam.- To zabarwione czerwienią niebo, przypomina w dużej mierze wampirze życie- przyglądałam mu się.- Pomyśl, życie każdego wampira jest naznaczone krwią tysiącami niewinnych ludzi. Takich teraz jak ja , cóż za paradoks- uśmiechnął się smutno. Myślisz, że skończę jak jedna z moich ofiar?- nie oczekiwał odpowiedzi.- Zasłużyłem na to, zasłużyłem na całe zło, które mnie spotkało- więcej nie powiedział już nic. Wiedziałam, że nie powinnam się wcale odzywać, on jakby sam ze sobą rozmawiał.

Podniosłam się z ziemi, ostatni raz spojrzałam na grób Klausa i ruszyłam w stronę domu.

- Klaus, Klaus, obudź się wreszcie!- otworzyłem oczy.- Wyglądasz, jakbyś zobaczył umarłego, wszystko w porządku?-  zapytała zatroskana.- Może zaklęcie Bonnie,  nie zadziałało.
- Jestem Hybrydą, prawda?- zapytałem. To tylko sen, ja nie umarłem?
- Nie Klaus, żyjesz- powiedziała, dziwnie mi się przyglądając. Coś ty zrobił z salonem?- zapytała rozgniewana.
- Idę do siebie- powiedziałem tylko, wychodząc.
- On za dużo ostatnio przeżył- powiedziała Rebekah i zabrała się za sprzątanie.

KONIEC
______________________________________
Dziękuje, bardzo wszystkim czytelnikom jakich miałam. Tak to już koniec, pewnie jesteście nieźle oszołomieni, ale tak miało być. Klaus śnił o rzeczach, które przeżył, ale jak to w śnie bywa jego wyobraźnia zakończyła inaczej jego opowieść. Rzeczywiście stał się człowiekiem i wszystko toczyło się tak jak to przedstawiła, jednak Bonnie udało się zrobić z niego Hybrydę. Zaskoczeni?
Zapraszam wszystkich do śledzenia moich pozostałych blogów:
http://elijah-katherine-czy-elena.blogspot.com/
http://igrajac-z-ogniem.blogspot.com/
http://smierc-czeka-za-rogiem.blogspot.com/
http://czy-to-jest-prawdziwe.blogspot.com/- na to opowiadanie musicie dłużej poczekać. Jak skończę, któreś z pozostałych trzech zacznę je pisać.
Pozdrawiam, do napisania:)

3 komentarze:

  1. Jezu, aż się rozpłakałam ;-; Piękny Epilog ! Jezu pokochałam cię, "znowu". Klaus znowu hybrydą.. aww.. a już myślałam że odszedł ;-; Ni chyba że tak jest o.o Już sama się pogubiłam.. xD Łzy lecą mi na klawiaturę ;-; Jezu JA CIĘ KOCHAM ! Moja miłość do ciebie jest ak samo dziwna jak Klausa i Care xD o.o Lol ! <3 Twoja wierna NF :*
    ~Elose

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy przeczytałam ten pieprzony nagrobek...wyłączyłam twojego bloga! (XD wiem dziwna ze mnie istota, ale tak mam, bardzo przeżywam to co czytam..) Zabieram się do czytania bo ciekawość i strach mnie zżerają. Szkoda że to już Epilog.. :(. No cóż, czekam na więcej świetnych twoich blogów i liczę na to że napiszesz kiedyś o Stelenie :> Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S Boże! Masz niesamowity talent! Jeszcze nigdy tak nie płakałam...Nieźle nas wszystkich zrobiłaś. Klaus hybrydą uff! :)

      Usuń