- Elijah, zdajesz sobie sprawę, że cała sytuacja może okazać się klapą- zapytała Bonnie.
- Wiem, ale nie poddam się- odpowiedziałem.- Ktoś musi mieć nadzieję.
- Bracie, my nie chcemy żebyś się rozczarował- wtrącił Kol.
- Jestem wam wdzięczny- odparłem.- Jednak miejmy to już za sobą.
Podążyliśmy w stronę domku letniskowego, w środku lasu, na obrzeżach stanu Virginia. Dziękowałem opatrzności za to, że Bonnie może być jednocześnie kotwicą i czarownicą. Byłem świadomy szans powodzenia naszej misji, które na obecną chwilę równały się zeru. Odetchnąłem głęboko i ruszyłem przodem. Zapukałem do drzwi.
- Elijah, nie bądź już tak przywiązany do kurtuazji- prychnął Kol.- Otwieraj te drzwi i miejmy już to za sobą. Jeżeli Silas nie będzie chciał nam pomóc, chętnie oderwę mu głowę.
- Uspokój się- poprosiłem, naciskając klamkę. Ku naszemu zdziwieniu, drzwi ustąpiły z łatwością. Przekroczyliśmy prób.
- Nie należy do człowieka- szepnęła Bonnie.
- Już myślałem, że nie przyjedziecie- jak na komendę odwróciliśmy się w stronę, z której dobiegał głos.- Czekałem na tą wizytę od kilku dni- W salonie, na fotelu siedział Silas.
***
- Dlaczego wyglądacie, jakbyście ducha zobaczyli?- zapytał kpiąco.- Przyszliście ze mną porozmawiać, nie bylibyście rozczarowani, nie zastając mnie tutaj?
- Wszystko zaplanowałeś?- zapytał Kol.- Ty przeklęty sukinsynu!- zamierzał rzucić się na Silasa, ale go powstrzymałem.
- No, no, no panie Mikaelson- pogroził mu palcem.- Niech pan nie będzie taki w gorącej wodzie kąpany, jednak brat jest bardziej roztropny- milczał przez chwilę.- Elijah, odeślij brata i pannę Bennett, a wtedy będziemy mogli porozmawiać o sprawie, w której tutaj przybyliście.
- Kol, Bonnie, zostawcie nas samych- poprosiłem.
- Oszalałeś!?- wrzasnął Kol.- Nie zamierzam zostawiać cie samego z tym osobnikiem!
- To wzruszające- wtrącił Silas.- Zależy ci na braciach? Wychodzę z założenia, że bardzo, więc umówmy się w ten sposób, znikniecie, dając nam pół godziny na rozmowę, a jeżeli Elijah nie pojawi się przed domem po upływie tego czasu, będziesz miał prawo znów przekroczyć ten próg.
- Pół godziny- powiedział Kol i pociągnął Bonnie za sobą.
- Jesteście dziwnie blisko, jak na tak skłóconą rodzinę- powiedział, po upewnieniu się, że Kol z Bonnie odeszli już wystarczająco daleko, żeby nie słyszeć naszej rozmowy.- Przejdźmy do rzeczy, czego ode mnie oczekujesz?
- Potrzebujemy twojej pomocy- powiedziałem.- Zapewne wiesz, że Niklaus jest teraz człowiekiem. Staramy się odwrócić ten proces- nabrałem powietrza.- Tatia nie żyje, a to było nasze jedyne źródło wiedzy o wampiryzmie. Wiemy również, że ty stworzyłeś zaklęcie, którym posłużyła się nasza matka do przemiany. Powiesz mi czy istnieje jakaś szansa, na odwrócenie procesu, który spotkał Niklausa?
- Widać, że jesteś kochającym bratem- powiedział po chwili.- Elijah, wydajesz mi się najbardziej moralną osobą z całej swojej rodziny, jednak muszę cie rozczarować, nic nie powiem- dodał.- Rzeczywiście zabiłem Tatię, ponieważ chciałem zniszczyć sposób na przywrócenie Klausowi nieśmiertelności, ja również wykorzystałem krew żyjącej Petrowej, więc nawet gdyby żyła nic byś nie poradził, ponieważ potrzebny byłby ludzki sobowtór. Jest jeszcze sposób zaklęcia, ale zostało przez wieki tak przekręcone, że ono też nic nie zdziała- przerwał.- Ja oczywiście nie mogę wam pomóc, uważam, że świat bez Niklausa będzie o wiele zdrowszy.
- Wiesz, że mogę cie zabić, jeżeli mi nie pomożesz?- zapytałem, podchodząc do niego.
- Myślisz, że mi na tym zależy- wyciągnął sztylet.- Sam marze o tym, żeby umrzeć, ale za nim umrę coś ci powiem, lekarstwo powoduje powrót wszystkich przeżytych lat, więc podliczając Klausowi zostało może z trzy miesiące życia- i dźgnął się prosto w serce.
Stałem jak osłupiały, przyglądając się jego zsiniałemu ciału.
- Elijah, minęło już pół godziny- usłyszałem głos Kola.- Co się tutaj stało, do cholery?
- Powinniśmy wracać do Mystic Falls- powiedziałem tylko, wychodząc.
- Potrzebujemy twojej pomocy- powiedziałem.- Zapewne wiesz, że Niklaus jest teraz człowiekiem. Staramy się odwrócić ten proces- nabrałem powietrza.- Tatia nie żyje, a to było nasze jedyne źródło wiedzy o wampiryzmie. Wiemy również, że ty stworzyłeś zaklęcie, którym posłużyła się nasza matka do przemiany. Powiesz mi czy istnieje jakaś szansa, na odwrócenie procesu, który spotkał Niklausa?
- Widać, że jesteś kochającym bratem- powiedział po chwili.- Elijah, wydajesz mi się najbardziej moralną osobą z całej swojej rodziny, jednak muszę cie rozczarować, nic nie powiem- dodał.- Rzeczywiście zabiłem Tatię, ponieważ chciałem zniszczyć sposób na przywrócenie Klausowi nieśmiertelności, ja również wykorzystałem krew żyjącej Petrowej, więc nawet gdyby żyła nic byś nie poradził, ponieważ potrzebny byłby ludzki sobowtór. Jest jeszcze sposób zaklęcia, ale zostało przez wieki tak przekręcone, że ono też nic nie zdziała- przerwał.- Ja oczywiście nie mogę wam pomóc, uważam, że świat bez Niklausa będzie o wiele zdrowszy.
- Wiesz, że mogę cie zabić, jeżeli mi nie pomożesz?- zapytałem, podchodząc do niego.
- Myślisz, że mi na tym zależy- wyciągnął sztylet.- Sam marze o tym, żeby umrzeć, ale za nim umrę coś ci powiem, lekarstwo powoduje powrót wszystkich przeżytych lat, więc podliczając Klausowi zostało może z trzy miesiące życia- i dźgnął się prosto w serce.
Stałem jak osłupiały, przyglądając się jego zsiniałemu ciału.
- Elijah, minęło już pół godziny- usłyszałem głos Kola.- Co się tutaj stało, do cholery?
- Powinniśmy wracać do Mystic Falls- powiedziałem tylko, wychodząc.
***
- Muszę pogodzić się z byciem człowiekiem- podsumowałem.- Byłem na to przygotowany- powiedziałem wysłuchawszy relacji Elijah'y.- Bonnie, możesz przygotować zaklęcie, które powstrzyma przemiany?
- Daj mi godzinę- powiedziała.- Wszystko przygotuje.
- Zostawiam was, żebyście mogli sobie podyskutować- dodałem.- Nie martwcie się, nie będę podsłuchiwał- uśmiechnąłem się z przymusem.
Wszedłem na górę, do mojej pracowni. Znalazłem tam blondynkę.
- Caroline?- zapytałem cicho.- Mogę?
- Jasne, przecież to twój dom- powiedziała w zamyśleniu.
- Słyszałaś?- pokiwała głową.- Myślisz, że będę beznadziejnym człowiekiem? Spotkamy się za dwadzieścia lat, ty piękna i wiecznie młoda, ja podstarzały playboy po czterdziestce- roześmiała się.
- Dasz sobie radę?- zapytała po chwili.
- Ja? Oczywiście, wątpisz w moją siłę?- zapytałem, chwytając ją za rękę.
- Jakże bym śmiała- uśmiechnęła się.- Mam już taki sposób bycia, martwię się o przyjaciół.
- Mam do ciebie prośbę- spojrzała na mnie pytająco.- Wyjedź ze mną, jako przyjaciele. Bardzo chciałbym ci pokazać kilka miejsc, ale nie martw się, pozbędziesz się mnie jak tylko wrócimy. Jestem człowiekiem, już nie stanowię żadnego zagrożenia.
- Zgadzam się- powiedziała, byłem szczęśliwy.
___________________________________________
Wiem, wiem zła ze mnie kobieta. W kolejnym rozdziale, Klaus i Caroline wrócą z podróży i spędzą trochę czasu z przyjaciółmi i rodziną. Dla jasności Klaus nie zna szczegółów rozmowy Elijah'y z Silasem. Rozdział w piątek. Pozdrawiam:)
O GAD.. ja cię zabiję ! Jak mogłaś dać trzy miesiące Klaus'owi ;-; Elijah'a i Silas boskie ! Rozmowa była... nie potrafię określić :c: Ale również spodobało mi się malutki wątek z podróżą! W końcu Klaus pokaże jej wszystko, no może nie wszystko ale połowe np. :3
OdpowiedzUsuńJestem strasznie szczęśliwa że dodajesz te rozdziały, ale jestem też zła, ponieważ zbliża się koniec opowiadania ;-; Aż się boje, co będzie w następnym rozdziale. Kocham cie, twoja wierna NF :* ~Elose
Trzy miesiące!!! NIEEEEEEEEEEEEEEEEE błagam! I co Klaus człowiekiem? Mam nadzieję że w kolejnym rozdziale wszystko się unormuje bo teraz to płaczę :CCC. Na prawdę! Żeby znaleźli ten sposób! Chcę Klausa nikczemną, potężną hybrydę a nie Klausa, człowieka ;-; Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń