piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 13

Dwa miesiące później:

- Wróciliście!- wrzasnęła Bonnie, rzucając się w ramiona Caroline.- Jak się czujesz, Klaus?
- Wyśmienicie, nigdy nie było lepiej- pozwoliłem żeby mnie uściskała.- Co to za czułości, wobec mojej osoby?- zapytałem podejrzliwie.
- Sama w to nie wierzę, ale nawet za tobą się stęskniłam- powiedziała uśmiechnięta.- Wchodźcie, wszyscy czekają w salonie- nie przesadzała, byli wszyscy. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg salonu, nastąpiło istne szaleństwo, morze uścisków i śmiechów.
- Udusicie nas w końcu- powiedziałem, wreszcie.- Chcecie usłyszeć nasze przygody, czy nie?
- Czekaliśmy, na to dwa miesiące- powiedział Kol.- Opowiadajcie.
Razem z Caroline wymieniliśmy spojrzenia, później blondynka wybuchnęła śmiechem.
- Nigdy nie nasłuchałem się tyle Eda Sheerana i Leny del Rey, co w naszym samochodzie- wszyscy się roześmieli.- Wiecie, że to dla miłośnika klasyki była prawdziwa katorga.
- Gdzie byliście?- zapytała Bonnie.- Klaus, wywiązałeś się w końcu ze swojej obietnicy?
- Odkryłam kolejną jego cechę- wtrąciła Caroline.- Jest prawdomówny, dziewczyny nawet nie zdajecie sobie sprawy ile rzeczy widziałam. Wszystkie zabytki, legendarne miejsca i cudowne klimaty na starym kontynencie- świergotała dalej.- Dosłownie musiałam mieć oczy dookoła głowy, żeby wszystko spamiętać, a Klaus opisywał każde miejsce, które zwiedzaliśmy. Jednak największe wrażenie zrobił na mnie Nowy Orlean- zakończyła monolog.
- Byliście w Nowym Orleanie?- zapytał zszokowany Elijah'a.
- Oczywiście bracie- odparłem.- Nie wyobrażam sobie, nie pokazać Caroline naszego miasta. Jednak nie zgadniesz kto nim aktualnie rządzi, Marcem mój protegowany, którego uważaliśmy za zmarłego. Nie omieszkał zakręcić się wokół Caroline- spojrzałem na nią wymownie.
- Daj spokój, Nik- powiedziała.- Nie wierzcie mu, posiada zbyt wybujałą wyobraźnie. Marcel to na prawdę miły facet, jednak nie powalił mnie na kolana. Byłam świadoma, że chce zrobić na złość Nikowi. Nie jestem taka głupia- spiorunowała mnie wzrokiem.
- Uważałem się za odpowiedzialnego- powiedziałem.- Nie mogłem pozwolić, żebyś zadawała się z tym dupkiem. Zwyczajnie zamierzał cie wykorzystać.
- Zupełnie jak ty- mruknął Kol, wszyscy na niego spojrzeli.- No co? Chyba nie powiecie, że kłamię? Wszyscy wiemy, że Klaus na nią leci- Bonnie szturchnęła go w bok.- Auć, już się zamykam.
- Lepiej powiedźcie jak trzyma cie nasze miasto- poprosił Elijah.- Rozwinęło się na przestrzeni tego stulecia, w sensie społeczność wampirów.
- Nawet sobie nie wyobrażasz!- wrzasnęła, uprzedzając mnie Caroline.- Jest ich chyba, nawet więcej niż ludzi. Jednak to czasami wkurzające, Marcel uważa się za króla i w ogóle nie szanuje ludzkiego życia. Momentami miałam ochotę mu przyłożyć- wszyscy się roześmiali.
- Myślę, że Caroline świetnie wam wszystko opowie- wtrąciłem.- Ja pójdę odpocząć- wyszedłem z salonu.

***

- Powiem ci, że świetnie odpoczywasz- powiedziała Caroline.- Chyba musisz lubić siadanie na dachach, piękny widok.
- Może siedzenie na dachach nie jest taką przyjemnością- odparłem.- Jednak tak piękne zachody słońca są godne wszelkiego poświęcenia. Wiesz, że niebawem będę musiał was wszystkich zostawić- powiedziałem po chwili milczenia.- Ja się starzeje i nie chce siedzieć wam na głowie.
- Nie mów w ten sposób- zbeształa mnie blondynka.- Twoja rodzina kocha cie ponad wszystko, a pozostali chętnie ci pomogą- powiedziała.
- Sam nie zniosę patrzenia na was- odparłem.- Już sobie to wyobrażam: wy wiecznie młodzi, używający życia, a ja stary, niedołężny dziadziuś, któremu trzeba zmieniać pieluchy.
- Uważasz, że tak wygląda życie każdego staruszka?- kiwnąłem głową.- Tutaj się mylisz, może i jest mnóstwo takich przypadków, ale są wyjątki- spojrzałem na nią z powątpiewaniem.- A nawet jeśli będzie według twojego scenariusza, to na pewno nie zostaniesz sam.
- Tego to jestem pewny- powiedziałem.- Tylko, że ja nie chce spoglądać w zmartwioną twarz Elijah'y, tylko dlatego, że ma tak wielkie poczucie odpowiedzialności.
- Dlaczego w ogóle o tym rozmawiamy?- zapytała nagle.- Masz jeszcze wiele lat przed sobą.
- Masz rację- odparłem.- Pójdę się położyć.

***

- Co takiego!?- wrzasnęła Caroline.- Dlaczego ja nic o tym nie wiem?- zapytała.
- Niklausowi, pozostał może miesiąc życia- powiedziałem.- Nie potrafiłem ci tego powiedzieć, szczególnie w momencie kiedy jechaliście w podróż, nie chciałem żebyś zaczęła zachowywać się przy nim nienaturalnie- dodałem.
- On niczego się nie domyśla?- zadała kolejne pytanie.
- Mamy nadzieje, że nie- odparłem.- Wiesz, że ja nigdy się nie poddaje, ale pozostało nam coraz mniej czasu i pomysłów- byłem bardzo zrezygnowany.
- Próbowałam już wszystkich zaklęć- wtrąciła Bonnie.- Silas powiedział, że Tatia była jedynym sposobem.
- Czyli pozwolimy mu tak po prostu umrzeć?- dlaczego ona musi być taka bezpośrednia.
- Myślisz, że chce żeby mój brat umierał na moich oczach, gdy ja nic nie mogę zrobić?- zapytałem retorycznie.- Zrobię dla niego każdą rzecz, dopóki żyje mamy nadzieje. Mam już dość tej presji i chciałbym żeby pojawiło się światełko w tunelu, ale powoli zaczynam sobie uświadamiać, że przegrałem już tą wojnę- załamałem się, siadając w fotelu.- Co z nim?- zapytałem.
- Położył się- odpowiedziała.- widać, że bardzo szybko się męczy, ale próbuje udawać twardego- to dla niego takie typowe.
- Pójdę zobaczyć, czy wszystko z nim w porządku- powiedziała Rebekah.- Może czegoś potrzebuje.
Wszyscy byliśmy bardzo przybici, nikt się nie odzywał. Co można powiedzieć w takiej sytuacji? Wiedziałem, że osiemdziesiąt procent osób obecnych w tym domu, marzyło o śmierci Klausa. Jeszcze przed rokiem odbyłaby się wielka fiesta na cześć, jego palenia się w piekle. w obecnej sytuacji jednak byliśmy świadomi, że będzie powoli gasł. Moje rozmyślenia przerwał krzyk siostry. Wszyscy poderwali się z miejsc i pobiegliśmy na górę.
- Niklaus! Nik, braciszku obudź się, proszę!- wrzeszczała, cała zapłakana. Nagle zaczęła okładać go pięściami. Caroline wspólnie z Kolem podeszli do niej. Nasz brat chwycił ją w ramiona, a blondynka sprawdziła puls, chociaż to wcale nie było potrzebne.
- On odszedł- powiedziała, spoglądając w moją stronę. Nagle zapadłą bardzo przytłaczająca cisza.
_______________________________________
Wiem, że mnie nienawidzicie, ale nie miałam innego wyjścia. Epilog jutro.

2 komentarze:

  1. Jak mogłaś ! ;-; Nienwidzę cię ! :C Nik nie umieraj ! No przez ciebie teraz płaczę :c Rozumiem nie miałaś innego wyjścia..;-;
    Nie no nie wierze... a ja tak bardzo chciałam Happy End ! i Klaroline <3 A tutaj BUM ! Jeszcze mi powiedz że w Epiologu będzie pogrzeb to cie zabiję ! :C Świetny rozdział tak wogólę ;3 Ale ja dramatyzuje ! Jestem królowa dramatu xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze jeszcze nie zdecydowałam jak co będzie w Epilogu. Mam duży sentyment do tego opowiadania, a nie miałam dalej pomysłu jak ma się potoczyć, więc zakończyłam je śmiercią Klausa. Nie chciałam robić Klaroline, w tym opowiadaniu wolę ich jako przyjaciół:)

      Usuń